Weterani 1863 r. i tradycja Powstania Styczniowego w II Rzeczypospolitej
Robert Stawicki
Przypadająca w 2013 roku 150. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego stała się okazją do historycznej refleksji nad niepodległościowym czynem wielu pokoleń Polaków, wyzwalając, zarówno w kraju, jak i za granicą, liczne inicjatywy, których celem jest godne jej upamiętnienie. Pośród inicjatorów uczczenia pamięci tego heroicznego i najdłużej trwającego, masowego zrywu niepodległościowego XIX w. nie zabrakło również Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, który 3 sierpnia 2012 r. przyjął uroczystą uchwałę ustanawiającą rok 2013 Rokiem Powstania Styczniowego.
Czytamy w niej:
(…) Honorując patriotyczne oddanie i szlachetne poświęcenie powstańców styczniowych, spłacamy dług wobec wielu pokoleń Polaków, którzy nie wahali się stanąć do walki w obronie wolności (…). Trudna historia i bolesne doświadczenia były źródłem siły i wytrwałości w walce o niepodległość całych pokoleń Polaków. Poświęcenia powstańców doprowadziły do odrodzenia naszej państwowości po 123 latach niewoli w 1918 roku, a legenda i etos Powstania Styczniowego legły u podstaw odrodzonej Polski. Uchwała Senatu stanowi wyraz najwyższego hołdu poświęceniu i ofierze uczestników tamtych wydarzeń oraz wyraża pielęgnowany do dziś kult odpowiedzialności oraz obowiązku wobec Ojczyzny i narodu (…).
Przywołane wyżej słowa uchwały Senatu RP stały się inspiracją dla powstania niniejszego opracowania, poświęconego weteranom 1863 r. oraz opiece nad nimi sprawowanej przez państwo polskie w okresie II Rzeczypospolitej. Odrodzona w 1918 roku Rzeczpospolita potrzebowała wzorców i silnej tradycji, do których mogłoby się odwoływać społeczeństwo i które stanowiłyby fundament myśli patriotycznej i propaństwowej oraz ważny element wychowania obywatelskiego, zwłaszcza młodego pokolenia. Sięgano do czasów zwycięstw Jana Sobieskiego, Tadeusza Kościuszki – przywódcy insurekcji 1794 r., epoki napoleońskiej, ale przede wszystkim do tradycji ostatnich zrywów niepodległościowych – powstań 1831 i 1863 roku. Jak pokazała historia szczególne miejsce w kultywowaniu pamięci historycznej przypadło Powstaniu Styczniowemu i jego bohaterom.
W tym miejscu nasuwa się pytanie – kim byli owi bohaterowie. Wydaje się, że najpełniej i zarazem prawdziwie i wzruszająco odpowiedział na nie prezes Towarzystwa Przyjaciół Weteranów 1863 r., major Władysław Dunin-Wąsowicz:
(…) Z jakich sfer wywodzą się ci nasi dzisiejsi weterani? Przede wszystkim bardzo jest spory procent ziemiaństwa, którego część wprawdzie w owych czasach była zasadniczo wroga wszelkiej ruchawce orężnej, druga jednak część odznaczała się wybitnym patriotyzmem i ofiarnością. Ziemianie stawali na czele oddziałów partyzantki, prowadzili żywą agitację wśród sąsiadów, aby jak najwięcej do nich zwerbować ludzi. Młody pan z białego dworku szedł na to powstanie nie tylko sam, ale pociągał za sobą jeszcze swoją czeladź folwarczną i chłopów ze wsi. Nierzadko cała rodzina szlachecka szła do powstania i nierzadko ginęła również w tajgach Sybiru. Gdzie byli w domu dorośli synowie, tam ojciec wyprawiał ich do powstania kompletnie wyekwipowanych i uzbrojonych, a nawet sam ich do partji dostawiał. Wśród żyjących weteranów wielką grupę stanowi także świat rzemieślniczy. Nie panowie majstrowie, którym trudno się było jakoś oderwać od warsztatu i rodziny, ale czeladź rzemieślnicza i terminatorzy, rzucali wszystko i biegli w lasy meldować się do partji. Z pewnością setka dzisiejszych weteranów to stolarze, ślusarze, szewcy, ogrodnicy i tym podobni ludzie twardej pracy. Są wśród nich nawet tak wzruszające postacie, jak prosty pastuch wiejski, który sam bez niczyjej namowy poszedł do powstania (…). Gdy dziś patrzymy na te czcigodne postacie, może nie wiemy, że pod ich mundurem weterańskim są jeszcze ślady starych ran, jakich piki kozackie i szable im nie szczędziły. Może nie wiemy, że wśród nich są tacy żywi „nieboszczycy”, jak ów pastuch z pod Łukowa, Antoni Kaliszek* , który tak bardzo był porąbany przez kozaków, że go wzięto za umarłego, zostawiono na pobojowisku, miedzy zwłokami poległych i miano go razem z nimi składać już do grobu (…). Albo jak ten, mieszkający dziś w Płocku, weteran Karczewski, który po bitwie w pobliżu granicy rosyjskiej przez trzy dni leżał wśród trupów, okropnie poraniony. Dopiero ziemianki, przybyłe zza kordonu, aby pogrzebać zwłoki poległych, znalazły wśród nich dwóch powstańców jeszcze nie zesztywniałych – jednym z nich był Karczewski (…).
Tradycja pamięci o tym heroicznym i tragicznym zarazem powstaniu narodowym była niezwykle silna wśród patriotycznej części społeczeństwa polskiego. Kształtowała niepodległe myślenie i postawy, będąc zarazem inspiracją dla różnorakich działań organizacyjnych oraz społecznych. Jeszcze w okresie niewoli, na przełomie lat 60. i 70. XIX w. na terenie zaboru austriackiego powstały pierwsze organizacje zrzeszające weteranów Powstania Styczniowego. Podstawowym celem, jaki przyświecał ich powoływaniu i organizowaniu, była chęć i realna potrzeba niesienia pomocy materialnej i socjalnej weteranom oraz ich rodzinom, zacieśnianie więzi towarzyskich i środowiskowych oraz, co równie ważne, pielęgnowanie tradycji niepodległościowych. Do pierwszych takich organizacji należy zaliczyć: Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Sybiraków zawiązane w Krakowie w 1869 r. oraz powołany tego samego roku we Lwowie Komitet Bratniej Pomocy Sybiraków. Kolejne organizacje powstawały w następnych latach. Były to: Towarzystwo Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania Polskiego 1863 – 64 (Lwów 1888) oraz Stowarzyszenie Przytuliska Uczestników Powstania 1863/64 roku (Kraków 1895). Poza terenem Galicji, tuż przed wybuchem I wojny światowej, na terenie zaboru pruskiego, w 1913 r. w Poznaniu zawiązało się Towarzystwo Opieki nad Weteranami, zrzeszające byłych powstańców styczniowych. Zmiany geopolityczne wynikłe w następstwie działań wojennych lat 1914 – 1918 umożliwiły powołanie kolejnych organizacji zrzeszających weteranów powstania styczniowego, tym razem na terenie byłego zaboru rosyjskiego. Należy tu wymienić: Komitet Wsparć Weteranów 1863 r. powstały w 1916 roku w Lublinie oraz Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania Polskiego 1863/64, zawiązane w tym samym roku w okupowanej przez wojska niemieckie Warszawie. Okres pierwszej wojny światowej i powstanie polskich formacji wojskowych przyczyniły się w znaczącym stopniu do ożywienia legendy i etosu powstańczego zrywu 1863 r. Czołową postacią, która przy każdej okazji dawała swoim żołnierzom przekaz, że są oni bezpośrednimi spadkobiercami walczącego o niepodległość ówczesnego pokolenia, był twórca Legionów Józef Piłsudski. Urodzony trzy lata po upadku powstania, młody „Ziuk” dorastał w cieniu trwającej żałoby narodowej. Jego ojciec Józef Wincenty w powstaniu pełnił funkcję powiatowego komisarza Rządu Narodowego na Żmudzi, matka zaś – Maria z Billewiczów – oddana patriotka, wpajała swoim dzieciom miłość do Ojczyzny, uwielbienie dla poezji romantycznej i przywiązanie do tradycji powstańczej. Wyniesione z rodzinnego domu wartości zaowocowały w przyszłości. W zainteresowaniach historycznych przyszłego Marszałka Polski szczególną i wiodąca rolę zajmowało Powstanie Styczniowe, rozpatrywane zarówno pod kątem wojskowo-militarnym, jak i czynu ziszczającego ideę niepodległościową. Powstanie było dla niego podstawowym symbolem woli walki Polaków o upragnioną wolność. Dawał temu wyraz w licznych późniejszych publikacjach, rozkazach i okolicznościowych przemówieniach:
„Rok 1863 stoi na przełomie naszych dziejów; stara Polska umiera – nowa się rodzi. Na przełomie dziejów staje epokowe zdarzenie – powstanie naszego narodu, walka orężna, długo trwająca, długo zalewana krwią i pożogą ziemię naszą. Na progu nowoczesnego życia społecznego stoją wydarzenia 1863 roku. Wyrasta mur olbrzymi, dzieląc pokolenia od pokoleń, czyniąc nowe życie, zamykając stare (…). Pod wpływem wypadków roku 1863 rodzi się inna Polska z innym ujęciem życia”.
Przez całe swoje życie dbał również o to, aby pamięć o tamtych bohaterach została odpowiednio utrwalona i nie zaginęła. Już w okresie legionowym pobudzał i umacniał u swoich podkomendnych postawy, dla których wzór stanowili bohaterscy powstańcy, heroicznie walczący o wolność i honor do końca. Ich przykład – bojowników o Polskę znacząco odcisnął się na tożsamości polskich żołnierzy. Podczas pobytu oddziałów legionowych na terenach walk powstańczych żołnierze odnajdywali powstańcze mogiły i pielęgnowali je, zaś żyjącym uczestnikom powstania oddawali przy każdej możliwej okazji właściwą cześć. Józef Piłsudski, pomimo często wyrażanych również krytycznych ocen na temat przygotowań do powstania, niektórych działań bojowych czy organizacyjnych, zawsze jednak stawał w obronie ich uczestników – nie godził się z obecną w niektórych kręgach społeczeństwa polskiego krytyczną oceną mówiącą o słabości, głupocie i lekkomyślności powstańców tylko dlatego, że zostali zwyciężeni przez wroga. Dręczył go wściekły wstyd wyrażany przez część Polaków w reakcji na tragiczny upadek powstania. Często pytał retorycznie –
„czy tylko wstyd jest udziałem zwyciężonych? – po czym odpowiadał: Kiedy sam zwyciężony potwierdza te słowa, by w śmiech i pogardę obracać wielkość swoich rzeczy, to biada narodowi, który w ten sposób do wielkich rzeczy swoich się ustosunkowuje”.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 r. Józef Piłsudski jako ówczesny Naczelnik Państwa pośród wielu rozkazów i rozporządzeń jeden z nich, szczególny, skierował do umiłowanych weteranów z 1863 r. W rozkazie z dnia 21 stycznia 1919 r., wydanym w 56. rocznicę wybuchu powstania, uznawał ich za żołnierzy odrodzonego Wojska Polskiego oraz nadawał prawo do noszenia munduru wojskowego (weterana).
Żołnierze!!! Pięćdziesiąt sześć lat temu Ojcowie nasi rozpoczęli walkę o niepodległość Ojczyzny. Szli nie w lśniących mundurach, lecz w łachmanach i boso, nie w przepychu techniki, lecz z strzelbami myśliwskimi i kosami na armaty i karabiny. Prowadzili wojnę rok cały, pozostając, jako żołnierze, niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych. Przegrali wojnę i po ich klęsce niewola wciskać się poczęła do dusz polskich, czyniąc z Polaków nie niewolników z musu, lecz nieledwie z własnej chęci, szukających poprawy losu przez protekcję u swych panów rozbiorców i w ogóle obcych. Jako żołnierze i obrońcy Ojczyzny, zostali w Polsce usunięci przez swych współczesnych gdzieś w kąt daleki, jako rzecz, o której zapomnieć należy. Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 roku są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski, walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy. Dla uczczenia ich i upamiętnienia roku 1863 w szeregach armii polskiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 roku z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem, jako naszych Ojców i Kolegów. Rozkaz przeczytać przed frontem kompanij, szwadronów, bateryj i zakładów. Belweder, dnia 21 stycznia 1919 r. Wódz Naczelny Józef Piłsudski Tego samego dnia podpisał rozkaz specjalny, na mocy którego weterani powstania styczniowego uzyskali uprawnienia żołnierzy Wojska Polskiego: Wszystkim żyjącym dotąd weteranom Wojsk Polskich z 1863 roku będzie przyznane prawo do noszenia w dnie uroczyste munduru Wojsk Polskich. W związku z powyższym przedstawi mi Ministerstwo Spraw Wojskowych projekt umundurowania dla wymienionych osób, jak również wejdzie w porozumienie z istniejącymi w kraju organizacjami weteranów 1863 roku, celem ustalenia imiennej listy osób, posiadających prawo do noszenia munduru weteranów 1863 roku. W ślad za wspomnianym rozkazem rok później została opracowana szczegółowa instrukcja – Przepis ubioru weteranów 1863 r.
Zgodnie z nią ubiór weterana składał się z czamary, spodni, płaszcza i czapki. Na poniższym zdjęciu widoczna jest postać weterana w rzadkim mundurze (czamarze).
Dwa lata później instrukcja mundurowa została zmieniona. Najistotniejszym zmianom uległy przepisy dotyczące właściwej kurtki munduru – czamary, której krój został uznany za zbyt przestarzały, zastąpiono ją więc nowocześniejszym surdutem. Zmianie uległy też wymogi zawarte w instrukcji dotyczące wyglądu płaszcza oraz czapki–rogatywki. Pierwszym aktem prawnym w zakresie uhonorowania weteranów powstania 1863 r. była ustawa z dnia 1 sierpnia 1919 r. orderu wojskowego „Virtuti Militari”, przywracająca to historyczne i najwyższe polskie odznaczenie wojenne. Ustawa przyznawała jego posiadaczom, w tym uczestnikom powstania 1863/64 r., szereg nie tylko honorowych przywilejów. Osobie wyróżnionej tym odznaczeniem przysługiwała roczna pensja orderowa w wysokości 300 zł. Ponadto przysługiwał jej tytuł kawalera orderu Virtuti Militari odnośnej klasy oraz określone przywileje: prawo pierwszeństwa przy przyjęciu do korpusu inwalidów, przy nadziale ziemi, przy obsadzaniu posad rządowych i przy przyjmowaniu dzieci odznaczonych na miejsca stypendialne w zakładach wychowawczych rządowych. Ustawa przewidywała również utratę prawa do posiadania tego odznaczenia. Następowało to w wypadkach, gdy odznaczony, na mocy wyroku sądowego, został pozbawiony praw obywatelskich oraz gdy dopuścił się „czynów niehonorowych”.
Pierwsze posiedzenie Kapituły Orderu Virtuti Militari zostało przez Józefa Piłsudskiego wyznaczone nieprzypadkowo w kolejną rocznicę wybuchu powstania na dzień 22 stycznia 1920 r., wtedy to odbyły się również pierwsze dekoracje tym zaszczytnym odznaczeniem. Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari zostało odznaczonych łącznie 59 weteranów. Tamtego dnia Naczelnik Państwa zwrócił się do odznaczonych następującymi słowami:
Rozumiem dobrze, starzy koledzy, ile się goryczy w waszych sercach nieraz zbierało, i może pociechą wam będzie, że byli nieszczęśliwsi od was ci, którzy wam zazdrościli. Należałem do ich liczby. Gdy nastąpiły po waszej klęsce ciężkie czasy niewoli nie tylko fizycznej, ale i duchowej, zdawało się, że szczęście powitania wiosny, którą dotąd miało każde pokolenie Polski, moje pokolenie ominie. I wtedy nieraz, zmęczony dzikimi warunkami podziemnej walki, zazdrościłem wam gorąco szczęścia walki oko w oko, pierś w pierś z wrogiem. Przyjemnie mi więc dzisiaj, w dniach tryumfu, widzieć was pośród nas, jako zasłużonych kolegów w pracy nad piorunem, co błyska i uderza.
Pośród szeregu dekoracji tym orderem, które miały miejsce w kolejnych latach, należy wspomnieć o uroczystości, która miała miejsce 5 sierpnia 1921 r., w 57. rocznicę stracenia, przez władze carskie, Romualda Traugutta oraz pozostałych członków Rządu Narodowego – Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego. Wówczas to, na stokach Cytadeli Warszawskiej, marszałek Józef Piłsudski odznaczył wspomnianym orderem dziesięciu weteranów 1863 r. Byli wśród nich m. in.: Benedykt Dybowski – Komisarz Rządu Narodowego na Litwie i Białejrusi, Aleksander Kraushar – redaktor konspiracyjnej prasy powstańczej, później ceniony historyk i publicysta oraz Marian Dubiecki – były sekretarz Wydziału Rusi Rządu Narodowego, następnie zesłaniec syberyjski.
Odrodzone państwo polskie honorowało weteranów Powstania 1863 r. także innymi odznaczeniami, tj. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Medalem Niepodległości, Krzyżem Niepodległości oraz Krzyżem Niepodległości z Mieczami. W konsekwencji wspomnianego już wcześniej rozkazu, dosłownie dzień po uchwaleniu ustawy „orderowej”, 2 sierpnia 1919 r. Sejm Ustawodawczy przyjął specjalną ustawę o stałej pensji dla weteranów powstania 1831 i 1863 r. Przyznawała ona uczestnikom powstań, jak również pozostałym po nich wdowom, niemającym „zabezpieczonej starości” prawo do dożywotniej pensji (rodzaj renty) wypłacanej ze Skarbu Państwa (budżetu państwa). Ustawa różnicowała wysokość przyznawanego świadczenia: ̛ dla weteranów – jego wysokość była uzależniona od posiadania przez uprawnionego stopnia oficerskiego. W sytuacji zaś, gdy uprawniony pobierał już inne świadczenie z tytułu zaopatrzenia ze Skarbu Państwa, wysokość dożywotniej pensji stanowiła różnicę między ustawowym jej wymiarem, a wysokością wspomnianego zaopatrzenia. ̛ dla wdów po weteranach – wysokość przyznawanego im świadczenia stanowiła połowę świadczenia przyznawanego weteranom. Weryfikacji kandydatów pod kątem posiadanych przez nich stopni wojskowych oraz ich czynnego uczestnictwa w powstaniu lub w organizacji powstania dokonywała specjalna Komisja Kwalifikacyjna, utworzona przy Centralnym Zarządzie Uczestników Powstania 1863 r., współdziałająca bezpośrednio z Ministerstwem Spraw Wojskowych, ustawowo odpowiedzialnym za realizację wspomnianej ustawy. Ustawa została dość szybko znowelizowana ustawą z dnia 18 grudnia 1919 r. w przedmiocie rozszerzenia ustawy z dnia 2 sierpnia 1919 r. o stałej pensji dla weteranów z r. 1831 i 1863 także na weteranów z 1848 roku. Celem nowelizacji było poszerzenie kręgu jej adresatów o weteranów niepodległościowego zrywu 1848 roku, zwanego powstaniem wielkopolskim lub poznańskim, będącego częścią planowanego zrywu ogólnopolskiego w czasie europejskiej Wiosny Ludów. Początkowo na mocy przytoczonych regulacji przyznawano świadczenia w formie rocznej pensji (renty) tylko tym weteranom, którzy pozbawieni byli własnych środków utrzymania lub posiadającym niskie dochody własne. Po kolejnej nowelizacji ustawy ograniczenia te zostały uchylone. O tym, jak ówczesne państwo polskie dbało o swoich podopiecznych, pomimo trudnej sytuacji ekonomicznej kraju ogarniętego wojną 1920 r., może świadczyć uchwalenie ustawy ich dotyczącej i przyznającej „na czas trwania wojną wywołanych stosunków ekonomicznych” nadzwyczajny dodatek miesięczny do stałej pensji odpowiednio – dla weteranów w wysokości 1500 mk, zaś dla wdów po nich połowę tej kwoty. Ostatecznie uprawnienia tej grupy weteranów unormowała nowa ustawa z dnia 23 marca 1922 r. w przedmiocie zaopatrzenia weteranów powstań narodowych z 1831 r., 1848 r. i 1863 r. oraz wdów po nich. Do końca istnienia II Rzeczypospolitej ustawa ta była dwukrotnie nowelizowana – w 1927 oraz w 1938 roku. Nowością ustawy było częściowe zmodyfikowanie zasad przyznawania uprawnień do świadczeń z niej wynikających. Przede wszystkim zniesiony został warunek, od spełnienia którego uzależniano dotychczas wypłatę świadczenia, czyli „nieposiadanie własnych środków utrzymania lub posiadanie niskich dochodów własnych”.
Weterani uzyskali uprawnienie do otrzymywania stałych, miesięcznych pensji, bez zróżnicowania ich wysokości w zależności od posiadanego stopnia wojskowego. Ponadto przyznano im tzw. dodatek drożyźniany oraz prawo do leczenia i opieki społecznej (pobyt w zakładach opieki). Dotychczasowe świadczenia dla wdów po weteranach pozostawiono bez zmian. Świadczenie w postaci państwowej zapomogi (równej miesięcznej pensji weterana) przyznano również osobie, która pokryła koszty pogrzebu weterana. Nowością było również ustawowe uregulowanie sytuacji, których zaistnienie powodowało zawieszenie wypłaty świadczenia lub wygaśnięcie prawa do świadczenia. Zawieszenie wypłaty świadczenia miało miejsce w sytuacjach, gdy osoba uprawniona podjęła pracę na jakimkolwiek stanowisku „w służbie rządowej lub samorządowej do którego przywiązane jest stałe uposażenie, wyższe od uposażenia, przypadającego z tytułu niniejszej ustawy”. Natomiast wygaśnięcie prawa do świadczenia miało miejsce w przypadkach: ̛ śmierci osoby uprawnionej, ̛ prawomocnego skazania osoby uprawnionej za „czyn karygodny”, powodującego utratę prawa do świadczenia, ̛ ponownego zamążpójścia wdowy po weteranie. Opisane wyżej uprawnienia i prawa o charakterze socjalnym były, ze zrozumiałych względów, bardzo ważnym elementem okazywanej troski ze strony państwa polskiego już w większości sędziwym i wymagającym opieki, bohaterskim podopiecznym. Ponadto państwo polskie w ramach działań mających na celu należyte uhonorowanie weteranów podejmowało inicjatywy ustawodawcze także w innych obszarach. Jedną z nich była przyjęta przez Sejm Ustawodawczy ustawa z dnia 18 grudnia 1919 r. o przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom roku 1831, 1848 i 186323. Na jej podstawie nadano powstańcom – szeregowym żołnierzom oraz podoficerom – stopień „podporucznika Wojsk Polskich”. Oficerów zaś awansowano na odpowiedni wyższy stopień oficerski. Dodatkowo ustawa uprawniała uhonorowanych do korzystania ze wszystkich praw i przywilejów przynależnych oficerom armii czynnej, z wyjątkiem stałego uposażenia służbowego. Z honorowego awansu zostali wyłączeni weterani, którzy byli karani sądownie za przestępstwa uchybiające godności stanu oficerskiego. Po zakończonej wojnie nastał sprzyjający okres dla powstawania nowych organizacji kombatanckich, już w wolnej, odrodzonej Rzeczypospolitej. Zrzeszały one, poza wspomnianymi już weteranami powstań narodowych, działaczy niepodległościowych, byłych więźniów politycznych, żołnierzy oraz inwalidów wojennych. Cele, jakie przyświecały powstającym „związkom”, „stowarzyszeniom”, „zrzeszeniom”, „kołom”, „towarzystwom” „korpusom” oraz „strażom”, były podobne jak w przypadku ich poprzedniczek. Różnica była tylko taka, że organizacje powstałe po 1918 roku, spełniając swoje podstawowe cele, tj. udzielanie oraz świadczenie pomocy materialnej i socjalnej, miały większą samodzielność w sprawowaniu swojej działalności, były otaczane różnorodną opieką ze strony państwa, a część z nich korzystała również z pełnionego nad nimi patronatu przez znane osobistości ówczesnego życia publicznego (np. wojskowi, politycy). Pierwszym aktem prawnym dającym podstawę do powoływania oraz organizacji stowarzyszeń i związków kombatanckich był Dekret Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego z dnia 3 stycznia 1919 r. o stowarzyszeniach. W późniejszych latach został on zastąpiony rozporządzeniem Prezydenta RP z dnia 27 października 1932 r. – Prawo o stowarzyszeniach. Na podstawie tych aktów prawnych w latach 1919 – 1939 działało kilkadziesiąt różnych organizacji „kombatanckich”. Pośród nich były również te, których podstawowym celem było świadczenie pomocy materialnej i organizacyjnej weteranom. Do najważniejszych należy zaliczyć zarejestrowane w 1921 r. Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania 1863 r. Pierwszym prezesem stowarzyszenia był Stanisław Leski, zaś członkami honorowymi: marszałek Józef Piłsudski, Aleksandra Piłsudska oraz m.in. gen. Kazimierz Sosnkowski, gen. Felicjan Sławoj-Składkowski, gen. Jan Kołłątaj-Srzednicki, płk Janusz Jagrym-Maleszewski, mjr Władysław Dunin-Wąsowicz. W związku z tą organizacją wart jest przypomnienia uroczysty raut dobroczynny zorganizowany w 1928 r. pod honorowym przewodnictwem Pani Marszałkowej Aleksandry Piłsudskiej, który stał się początkiem akcji społecznej mającej na celu niesienie pomocy weteranom. Dochód z rautu (łącznie ok. 10 tys. zł.), urządzonego w salach Rady Ministrów pod czynnym kierownictwem Pani Premierowej Bartlowej, zasilił kwotą 6 tys. zł. fundusz Stowarzyszenia. Druga część dochodu wpłynęła do kasy Schroniska Weteranów na Pradze z wyraźnym przeznaczeniem na poprawę zaopatrzenia dla jego mieszkańców.Rok później powstało osobne Towarzystwo Przyjaciół Weteranów 1863 r., którego podstawowym zadaniem było
(…) okazywanie na każdym kroku słowem i czynem sympatii i pomocy ostatnim żyjącym jeszcze uczestnikom Powstania Styczniowego przez pełne synowskiej miłości roztaczanie opieki nad weteranami zamieszkałymi w schroniskach i oddzielnie (…).
Towarzystwo wyznaczyło sobie konkretne cele określone w statucie, takie jak: gromadzenie funduszy, przyjęcie pod własny zarząd i prowadzenie istniejących już schronisk dla weteranów i zakładanie nowych, udzielanie weteranom zapomóg stałych i doraźnych w gotówce i naturze, zaspokajanie kulturalnych potrzeb weteranów, jak dostarczanie odpowiedniej lektury, ułatwianie uczęszczania do teatrów i na inne widowiska. W wyjątkowych wypadkach Towarzystwo udzielało pomocy także pozostałym po weteranach członkom najbliższej rodziny, zniedołężniałym lub małoletnim (wdowom lub wnukom). Na fundusz Towarzystwa składały się głównie składki jego członków w kwocie 50 gr miesięczne oraz dochody uzyskiwane z imprez i subwencji. Wydatki przeznaczano przeważnie na zakup ciepłej odzieży czy letnich mundurów dla weteranów, na organizowanie im podwieczorków w Domu Żołnierza oraz świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocnych. W ramach prowadzonej działalności Towarzystwo corocznie organizowało dla kilku podopiecznych wyjazdy wypoczynkowe na „letniska do dworów”, gdzie gospodarze ofiarowywali weteranom bezpłatny, parotygodniowy pobyt. Towarzystwo współpracowało również z Przysposobieniem Wojskowym Kobiet (PWK), którego członkinie niosły ofiarną i wszechstronną pomoc weteranom i wdowom po nich. Poza stowarzyszeniami pełniącymi opiekę nad byłymi powstańcami powstawały i działały również organizacje typowo „kombatanckie”, zrzeszające byłych uczestników Powstania 1863 r., w tym represjonowanych po powstaniu – zesłańców syberyjskich i więźniów politycznych. Do najważniejszych należy niewątpliwie zaliczyć zarejestrowane w Wilnie, w lutym 1920 r., Stowarzyszenie Weteranów 1863 r. Ponadto działały organizacje takie jak: Związek Byłych Uczestników Powstań Narodowych Rzeczypospolitej Polskiej (1927 r.), Kujawski Związek Weteranów (1927 r.), Związek Sybiraków (1928 r.), Związek Weteranów Powstań Narodowych Rzeczypospolitej Polskiej (1938 r.), Odrodzone państwo polskie czyniło również starania, celem których było szczególne zadbanie zwłaszcza o tych z weteranów, którzy samotnie dożywali swoich dni oraz wymagali stałej opieki socjalnej i medycznej. Przykładem tego typu działań była organizacja oraz utrzymywanie domów i przytulisk dla weteranów: w Krakowie (powstałe już na początku XX w.), Lwowie, Wilnie i Warszawie oraz we Włocławku. Najbardziej znane było, otwarte w 1924 r., Schronisko Weterana 1863 r., na warszawskiej Pradze, przy ul. Floriańskiej 2. Schronisko dysponowało 14 jedno i dwuosobowymi pokojami, w których zapewniono miejsce dla 20 weteranów i weteranek. Początkowo prowadzone było przez nich samych, następnie zaś przeszło pod zarząd warszawskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, którego pracownice zapewniały „staruszkom” stałą i wszechstronną opiekę socjalną oraz pielęgniarską. Każdy z podopiecznych otrzymywał kwotę 25 zł na drobne wydatki, zaś reszta z ich miesięcznej pensji wynoszącej 125 zł przeznaczana była na pokrycie kosztów utrzymania. Dodać należy, że pomocy finansowej weteranom udzielały również władze Warszawy, przeznaczając miesięcznie 50 zł na osobę z funduszu opieki społecznej. Pomoc i wsparcie dla weteranów świadczono także w inny sposób. Z piękną i zarazem pożyteczną inicjatywą wobec weteranów wystąpiło, wspomniane już w niniejszym opracowaniu, Towarzystwo Przyjaciół Weteranów, które zorganizowało świetlicę w Domu Żołnierza na warszawskiej Pradze, gdzie odbywały się cotygodniowe (w każdy wtorek) spotkania „czcigodnych staruszków”. Była to reakcja na dotychczasowy brak odpowiedniego, przyjaznego miejsca na koleżeńskie spotkania. Atmosferę „wtorkowych wieczorów” tak relacjonuje Prezes Towarzystwa Władysław Dunin-Wąsowicz.
(…) Ciągną na Pragę ze wszystkich stron weterani. Niepewnie już czującym się na nogach towarzyszą żony, córki lub wnuczki, a po niewidomych, którzy nie mogą sobie odmówić przyjemności spędzenia paru godzin w Domu Żołnierza, zgłaszają się do domu dziewczęta z hufców szkolnych PKW, które przy weteranach pełnią służbę opiekunek pomocniczych. Żadna niepogoda nie zatrzyma staruszka w domu i trzeba naprawdę poważnej choroby, aby brakło go wśród towarzyszów broni (…). Na wtorkach tworzą się różne grupy upodobań (…). (…) Najdawniejszym i najbardziej trwałym jest klub preferansowy, który przy jednym stole gromadził do niedawna weteranów Stankiewicza, Malewskiego, ś. p. Grzywińskiego i Kulczyckiego. Grali dla samej tylko przyjemności, a nie o pieniądze. Przy drugim stoliku odchodzi domino i szachy, których entuzjastami są weterani Grabowski i Milczarski.(…). Nieinteresujący się już żadną grą z powodu swego bardzo podeszłego wieku 98-letni weteran Wojtkiewicz co wtorku zaczyna opowiadać niekończącą się swoją epopeę sybirską, ciskając gromy oburzenia na tego „prokurora”, któremu zawdzięcza 18 najpiękniejszych lat swego życia, zmarnowanych w tajgach Sybiru. A gdy się koło tego staruszka gromadzi młodzież żołnierska, opowiada on z niezwykle żywą gestykulacją o różnych potyczkach z moskalami, używając laski swej zamiast dubeltówki, z której mierzył do kozaków (…). Wszystkie te rozrywki przerywa godzina podwieczorku w postaci kawy i herbaty z ciastkami, roznoszonej do stolików przez opiekunki z Towarzystwa Przyjaciół Weteranów. A potem spieszą się staruszkowie do kina, którego seans właśnie zaczyna się na dole w sali teatralnej Domu Żołnierza (…).
Weterani poza własnymi zajęciami chętnie przyjmowali w odwiedziny dzieci i młodzież, z którymi mieli dobry kontakt umożliwiający „z pierwszej ręki” przekazanie młodym Polakom niepodległościowych oraz patriotycznych wartości.
(…) Dziś podrasta znów już pokolenie następne. Idzie co dnia do szkoły w wolnej, wielkiej i potężnej Polsce. W czasie rocznic narodowych, w czasie świetnych obchodów przy dźwiękach muzyki wojskowej i szczęku stalowej broni to młode nasze pokolenie patrzy ciekawym wzrokiem na ciemne, granatowe ze srebrem kapoty, na siwy włos, szuka na ramionach cyfr 1863. Tę cyfrę zna dobrze i znaczenie jej dobrze rozumie. Czcigodni starcy. Żyją wśród nas. Ostatni żołnierze starej Polski dożyli Polski nowej. (…) We wtorki weterańskie do Domu Żołnierza i do Schroniska Weteranów na Pradze niemal przez cały rok płynęły delegacje dzieci warszawskich i listy z prowincji. Przychodziły całe zespoły artystyczne, aby tym czcigodnym staruszkom dać specjalnie dla nich przygotowane przedstawienia. Znoszono im robótki, wykonane przez siebie, ciasteczka własnego wypieku i całe stosy laurek (…). Pewnie już dziadkowie niewiele mają zębów – piszą dzieci z Liceum Krzemienieckiego do Schroniska Weteranów w Warszawie – więc posyłany Wam miękkie krówki (…).
Z biegiem lat schronisko pustoszało; jeszcze w 1932 r. znajdowało w nim schronienie 10 weteranów, w tym jedna kobieta (Henryka Daniłowska), lecz już po wybuchu wojny w 1939 r. zamieszkiwało w nim jedynie pięciu weteranów, w tym Mamert Wandali, który jako ostatni „odszedł na Wieczną Służbę” w 1942 r. Zmarłych mieszkańców schroniska chowano na specjalnie urządzonej w 1933 roku staraniem Komitetu Obchodu 70-lecia Powstania Styczniowego, kwaterze (C-13) na terenie Cmentarza Wojskowego na Powązkach.
(…) U wylotu jednej z bocznych alei po lewej stronie wykarczowano i zniwelowano wielki prostokąt ziemi, liczący 20 metrów długości i 30 szerokości. Będzie on obramowany dookoła żywopłotem, wysokim na jeden metr z wnęką w głębi murowana, w której stanie wysoki na 10 metrów krzyż żelazny z wieńcem cierniowym u góry i z tarczą brązową pośrodku z trzema herbami Polski, Litwy i Rusi, którymi się pieczętowało powstanie styczniowe. Tylną ścianę stanowić będą płaczące wierzby. Na tej to przestrzeni w czterech rzędach stanie 60 mogił, a na każdej z nich mała tarcza z piaskowca z nazwiskiem i datą śmierci, reszta zaś miejsca przeznaczona będzie na kwiaty (…).
Na terenie tej kwatery znaleźli miejsce spoczynku również inni uczestnicy Powstania 1863 r., których zwłoki z różnych miejsc cmentarza zostały, za zgodą rodzin, ekshumowane i przeniesione w to miejsce. Dla zobrazowania znaczenia, jakie Polacy przywiązywali do upamiętnienia zrywów niepodległościowych, wydaje się, iż należy także wspomnieć o przebiegu obchodów rocznic Powstania 1863 r., organizowanych lub też współorganizowanych przez środowiska weteranów, zawsze czynnie angażujących się w ich godny i uroczysty przebieg. Zanim jednak zostaną przypomniane ważniejsze uroczystości odbywające się w okresie II Rzeczypospolitej, należy wspomnieć o tradycji ich inicjowania i przeprowadzania sięgającej jeszcze czasów niewoli, na kilkanaście lat przed uzyskaniem niepodległości. Najlepszą okazją dla uczczenia pamięci Powstania Styczniowego stał się rok 1903, w którym to obchodzono 40. rocznicę jego wybuchu. Ideę przeprowadzenia obchodów zainicjowały i podjęły lwowskie środowiska patriotyczne przy organizacyjnym oraz materialnym wsparciu Rady Miejskiej Lwowa, która przeznaczyła na ten cel kwotę 2 000 koron tytułem pomocy dla komitetu organizacyjnego. Głównym organizatorem obchodów był zawiązany w 1903 r. Komitet Obywatelski, w skład którego wchodzili delegaci różnych towarzystw i stowarzyszeń oraz delegaci uczestników Powstania 1863 r. Komitet wydał następującą odezwę:
Rodacy!
Z dziejów stuletniej walki o niepodległość Ojczyzny naszej, niezatartemi krwawemi głoskami zapisała się data 22 stycznia 1863 r. w sercu każdego Polaka. Zbliża się dzień, w którym obchodzić nam wypada 40-tą rocznicę rozpaczliwej walki, stoczonej z dzikim najezdcą odwiecznej siedziby polskiej przez ostatnie pokolenie narodowych bohaterów, pokolenie pełne staropolskiego ducha rycerskiego, które miało odwagę z bronią w ręku upomnieć się o krzywdy swego Narodu. Rocznica ta przypomniała nam równocześnie drogą spuściznę narodową a nią jest dekret Rządu Narodowego w roku 1863, który dał pierwsze podstawy do wyzwolenia ludu polskiego z jarzma poddaństwa. Posiew ten, rzucony ręką bohaterów na ziemię ojczystą, wydał już obfite owoce! Pod wpływem bohaterskiej miłości lud polski budzi się w uświadomieniu narodowem, organizuje się, a da Bóg, iż przy solidarnej pracy i wzajemnej miłości wszystkich stanów, odwalimy kiedyś kamień, przygniatający Ojczyznę. Komitet obywatelski, chcąc uczcić pamiętną tę rocznicę urządza we środę 21 i we czwartek 22 stycznia uroczysty obchód, na który ma zaszczyt zaprosić wszystkich Rodaków.
Uroczystości rocznicowe zaczęły się w lwowskim ratuszu:
(…) Ileż typów wspaniałych, ile twarzy jasnych, aureola bohaterstwa, męczeństwa i tradycyi otoczonych, zgromadziło się w lwowskim ratuszu! Jedni w kontuszach i przy karabelach, inni w futerkach i kożuszkach; wszystkie warstwy i stany narodu znalazły się w sklepieniach radnej Sali. Obok karmazyna z mitrą w herbie, stanął przedmieszczanin, obok kościelnego dyrektor banku, obok profesora uniwersytetu, Żyd-handełes w zatłuszczonym chałacie (…).
Z ratusza pochód z „ustawionym czwórkami” oddziałem żołnierzy z 1863 r. wyruszył na nabożeństwo do kościoła archikatedralnego. W tym samym czasie odprawione zostały nabożeństwa w katedrze ormiańskiej oraz w lwowskiej synagodze. Dalsze uroczystości mia- ły niezwykle bogaty przebieg. W teatrze miejskim zapełnionym przez przedstawicieli rady miejskiej oraz dziesiątków różnych organizacji towarzystw patriotycznych i społecznych oraz młodzieżowych (m. in. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, bractwa kurkowe (strzeleckie) do zebranych, a zwłaszcza do przybyłych tu 370 weteranów powstania, uroczyście przemówił prezydent miasta Lwowa dr Godzimir Małachowski:
(…) Nie miała równej sobie w dziejach, ta ostatnia nasza walka o niepodległość. Cały świat cywilizowany patrzał na nią ze współczuciem, szacunkiem i podziwem (…). (…) Przez wszystkich opuszczeni, dookoła wrogami otoczeni, zbrojni prawie tylko w świę- tość ideału, ufni w słuszność sprawy i dziejową sprawiedliwość – poszli śmiało w bój ojcowie i bracia nasi – porzucali żony i dzieci, błogosławieni i słani przez matki-Polki, prowadzili walkę mężnie, z pogardą śmierci, długo, w końcu rozpaczliwie, aż do wyczerpania sił (…). (…) Wy czcigodni mężowie, którzyście byli uczestnikami tej walki narodowej, zebraliście się dziś po 40-tu latach, ażeby wspólnie obchodzić rocznicę dziejowego znaczenia. Mnie przypadł w udziale zaszczyt powitania was imieniem stolicy kraju, która zawsze odczuwała i odczuwa każde drgnienie narodowego serca. Nie witam w was jednostek, nie witam w was jedynie uczestników bohaterskiej walki, witam w was ową wielką, jasną ideę ucieleśnioną w powstaniu – poświecenia bezwzględnie wszystkiego i wszystkich dla Ojczyzny! (…). Witam was, dzielni żołnierze narodowej armii, którzyście i mienie i życie oraz najdroższe uczucia rodzinne Ojczyźnie nieśli w ofierze, a którym my za to niesiem dziś cześć, uznanie i miłość Narodu (…).
Pozostałe uroczystości odbywały się we lwowskiej filharmonii, teatrze miejskim, siedzibach towarzystw czy stowarzyszeń, gdzie miały miejsce przedstawienia, recytacje poezji, występy chórów oraz spotkania z weteranami. Także poza Lwowem obchodzono tę rocznicę w miastach i miasteczkach Galicji:, m. in. w Borysławiu, Brodach, Cieszynie, Drohobyczu, Krakowie, Przemyślu, Stanisławowie i Tarnowie. W II Rzeczypospolitej organizacja oraz uroczyste obchody rocznic wydarzeń szczególnie ważnych dla historii Polski były okazją do ukazywania dorobku i znaczenia niepodległego państwa, a jednocześnie doskonałym narzędziem wychowania patriotycznego i obywatelskiego. Niewątpliwie do najważniejszych z nich należy zaliczyć ogólnopolskie obchody 70. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w 1933 r. Patronat nad nimi objął Prezydent RP Ignacy Mościcki oraz Marszałek Polski Józef Piłsudski. Na czele ukonstytuowanego Komitetu Honorowego Obchodu 70-lecia Powstania Styczniowego stanęła Aleksandra Piłsudska, zaś w jego skład weszli m. in.: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Marszałek Sejmu Kazimierz Świtalski oraz Marszałek Senatu Władysław Raczkiewicz. W skład Komitetu Wykonawczego, któremu przewodniczył gen. Edward Rydz– Śmigły, wchodzili przedstawiciele ok. 50 różnych organizacji społecznych stolicy. W jego ramach utworzonych zostało 6 sekcji tematycznych: pochodowa, artystyczna, wystawowa, organizacyjna, propagandowa oraz finansowa, odpowiedzialnych za całościową organizację uroczystości. Program dwudniowych uroczystości rozpoczęło nabożeństwo żałobne odprawione 21 stycznia w warszawskim kościele garnizonowym za dusze poległych i zmarłych uczestników powstania. Jego inicjatorem było Towarzystwo Wzajemnej Pomocy Uczestników Powstania 1863 r. Podobna, okolicznościowa uroczystość religijna miała miejsce w warszawskiej synagodze przy ul. Twardej. Dalszy program uroczystości obejmował otwarcie wystawy pamiątek z 1863 r. w salach Muzeum Narodowego. Zaprezentowano tam m.in. mundury powstańcze, sztandary i proporce oddziałów powstańczych, części uzbrojenia pochodzące ze zbiorów muzealnych oraz prywatnych. Pierwszy dzień uroczystości zakończył uroczysty pochód weteranów, który ruszył spod Grobu Nieznanego Żołnierza i przeszedł ulicami Starego Miasta do tzw. krzyża Traugutta na stokach Cytadeli. Tam, po złożeniu wieńca od Prezydenta RP, gen. Edward Rydz-Śmigły oddał cześć wszystkim poległym, zamordowanym oraz zmarłym powstańcom 1863 r. dokonując, jedynej w swoim rodzaju, symbolicznej dekoracji tzw. krzyża Traugutta honorowym odznaczeniem wojskowym – Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Następnie zwrócił się do zebranych tam weteranów z tymi słowami:
(…) Wy, Waszą walką sprawiliście, że dni naszej młodości, nie były dniami posuchy i pustki, a były czarownemi dniami tęsknoty i woli. Wy daliście naszej młodości poezję buntu przeciw rezygnacji, słabości i zwątpieniu (…). Zdawałoby by się pozornie, że nie ma stałości ani ciągłości, że jest tylko przypadek i każdy dzień jest nowy, bez wczoraj i bez jutra. Nie, tak nie jest. Poprzez dzieje naszego Narodu dąży niestrudzona, nieśmiertelna sztafeta pokoleń, niosąc honor i wielkość Narodu. Wy bez tchu piersiach dobiegaliście do nas, by naszym dłoniom powierzyć tę wielkość i honor. Wy zazdrościcie nam może naszego zwycięstwa wojennego, które jest przecież triumfem Waszej idei, ale my zazdrościmy Wam hymnu „Boże coś Polskę”, śpiewanego po litewsku przez litewskich chłopów. Ale my zazdrościmy Wam żmudzkiego powstańca, co, nie znając mowy polskiej, z własnej woli poszedł bić się za Polskę, pod dowództwem swego duszpasterza (…).
Drugi i ostatni dzień uroczystości rozpoczęła Msza Święta odprawiona w katedrze Św. Jana, w której obok weteranów wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych, na czele z Prezydentem RP, premierem rządu oraz marszałkami Sejmu i Senatu w asyście przedstawicieli wielu organizacji i stowarzyszeń kombatanckich, społecznych i młodzieżowych. Po nabożeństwie specjalnie dla weteranów zorganizowano uroczystą defiladę wojskową prowadzoną przez kompanie honorowe garnizonu warszawskiego wraz ze „Strzelcem” oraz innymi organizacjami młodzieżowymi.
(…) Tam pod kolumną Zygmunta na podwyższeniu zasiedli dostojni jubilaci i odbyła się jedyna taka w dziejach Warszawy defilada. Odbierającymi ją byli towarzysze broni tych, którzy przed 72-laty na tymże samym Placu Zamkowym krwawili się pod nahajkami kozackimi (…). Pochód przygotowany był umyślnie niezbyt liczny, chodziło bowiem o to, aby wobec silnych styczniowych mrozów nie narażać staruszków na długie przebywanie na powietrzu podczas odbierania defilady. Obliczono tak, że defilada powinna trwać najwyżej 10 minut i tak też się stało (…).
Po defiladzie delegacja weteranów udała się na Zamek Królewski, gdzie byli goszczeni przez Prezydenta RP – Ignacego Mościckiego. Po przyjęciu u Pierwszego Obywatela Rzeczpospolitej weterani udali się, z niezmiernie ważną dla nich wizytą, do Belwederu, gdzie zostali „po ojcowsku” podjęci przez Marszałka Józefa Piłsudskiego i jego małżonkę Aleksandrę wraz z córeczkami Wandą i Jagodą. Dziękując za pamięć oraz zaproszenie przedstawiciel weteranów prezes Franciszek Stankiewicz zwrócił się do gospodarza z tymi słowami:
Panie Marszałku! Melduję Ci oddział najstarszych żołnierzy Niepodległej Polski i proszę o przyjęcie tego Krzyża na pamiątkę dzisiejszego święta, które dzięki Tobie możemy obchodzić w wolnej Polsce. Wraz z tym Krzyżem przynosimy Ci zapewnienie żołnierskiego oddania, a nasze błogosławieństwo ojcowskie niech sprowadzi na Ciebie długie życie, tak bardzo dla Polski potrzebne. Każdy weteran pamięta dobrze, że zaszczytny mundur, który nosi, zawdzięcza Tobie, Panie Marszałku, który jesteś spadkobiercą naszej idei i tym szczęśliwym Wodzem, co tę ideę w czyn wprowadził. Bóg ci zapłać za Ojczyznę, Panie Komendancie!
Wszystkich obecnych na audiencji „żołnierzy styczniowych” osobiście przedstawił Marszałkowi sekretarz Komitetu Obywatelskiego mjr Władysław Dunin-Wąsowicz, podając pokrótce ich przejścia z przed lat 70., które oni następnie szerzej rozwijali w rozmowach z Panem Marszałkiem. Po wizycie w Belwederze, w oficerskim kasynie garnizonowym miała miejsce dekoracja weteranów Krzyżem 70-lecia, której dokonał gen. Edward Rydz-Śmigły, po czym zebrani, w towarzystwie Aleksandry Piłsudskiej oraz 84–letniej córki Romualda Traugutta – Anny Juszkiewiczowej zasiedli do wystawnego obiadu. Na cześć „czcigodnych staruszków” Pani Marszałkowa wypowiedziała następujące słowa:
(…) O Was mówiło nam nie słowo pisane, lecz cicho szeptana legenda o Waszych bohaterskich czynach, o Waszem męczeństwie. Legenda o Was rozbudzała marzenia o walce, kazała nienawidzić niewolę, nie bać się walki orężnej. Dziś w dzień Waszego święta składamy Wam hołd i cześć.
Bogate w przypomniane wyżej wydarzenia związane z obchodami w Warszawie nie były bynajmniej jedynymi. We Lwowie, Krakowie, Wilnie oraz w innych miastach odbyły się z udziałem weteranów uroczyste nabożeństwa rocznicowe, pochody, spotkania, dekoracje odznaczeniami, odsłonięcia tablic i pomników pamiątkowych, koncerty i spotkania z młodzieżą, organizowane przez lokalne komitety obywatelskie. Równie uroczyście przebiegały centralne obchody 75. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w 1938 r. Niestety, wzięło w nich udział jedynie 23 z 53 żyjących weteranów, którzy na czas uroczystości zostali darmowo zakwaterowani w gościnnych pokojach Hotelu Europejskiego w Warszawie. Podobnie jak poprzednio, rocznicowym obchodom patronował Prezydent RP Ignacy Mościcki wraz z Marszałkiem Polski gen. Edwardem Rydzem-Śmigłym oraz Aleksandrą Piłsudską. Na dwudniowe uroczystości złożyły się m. in.: okolicznościowe nabożeństwa z udziałem najwyższych władz państwowych i wojskowych, dekoracje weteranów orderem Odrodzenia Polski, złożenie wieńca oraz honorowa warta weteranów przy Grobie Nieznanego Żołnierza, spotkania weteranów z żołnierzami wybranych jednostek wojskowych mających za swoich patronów bohaterów Powstania 1863 r.48 oraz uroczyste akademie i spotkania. Wybuch drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 r. zakończył krótki, dwudziestoletni okres istnienia, odrodzonego po okresie niewoli, niepodległego państwa polskiego. Skończyła się pewna epoka nie tylko w rozumieniu historycznym, lecz także w rozumieniu czysto ludzkim. Wraz z nią odeszli w cień również bohaterowie tej publikacji – ostatni weterani powstania 1863 roku. Tragiczna i bolesna dla Polaków rzeczywistość okupacyjna spowodowała, że ich śladem „wyruszyła do boju o Niepodległą” kolejna sztafeta Polaków, którzy dwadzieścia lat wcześniej, jeszcze jako dzieci lub młodzi harcerze podziwiali bohaterskich „staruszków”. Można powiedzieć, że w naturalny sposób stali się następcami powstańców 1863 r., kiedy swój patriotyzm najpełniej wyrażali podejmując oraz prowadząc, jako partyzanci lub powstań- cy warszawscy, trudną i nierówną walkę o wolną, niepodległą Polskę. Jest to tylko jeden z wielu, jak pokazują najnowsze dzieje naszego narodu, przykładów, kiedy Polacy nie pogodzili się z utratą niepodległości. Obecnemu pokoleniu, żyjącemu w wolnym kraju, na szczęście pozostaje tylko pamięć o naszych bohaterskich przodkach oraz wyrażanie im należnej czci.
Wybrane źródła:
Księga pamiątkowa w czterdziestą rocznicę Powstania r. 1863–1864, (oprac.) Józef Białynia-Chołodecki, Nakładem Komitetu Obywatelskiego, Lwów 1904.
Lenkiewicz A., Weterani Powstania Styczniowego 1863 r. odznaczeni Krzyżem Niepodległości, Wrocław 1998.
Market Anna E., Gloria victis – tradycje Powstania Styczniowego w Drugiej Rzeczypospolitej, Pruszków 2004.
Piłsudski J., Rok 1863 [w:] Pisma zbiorowe, tom VI, Warszawa 1937. Stawicki R., Zarys problematyki prawa kombatanckiego i organizacji kombatanckich w II Rzeczypospolitej, OT-586, Kancelaria Senatu, Warszawa 2010.
Wojciechowski Jerzy S., Stowarzyszenia i związki kombatanckie w latach 1919–1939, Pruszków 2010.
Żywe pomniki bohaterstwa – ostatni z 1863 roku, (red.) Władysław Dunin-Wąsowicz, wyd. drugie, Warszawa 1934.
Tekst pochodzi z wydawnictwa:
Robert Stawicki, Weterani 1863 r. i tradycja Powstania Styczniowego
w II Rzeczypospolitej,
Opracowania tematyczne OT-626
Kancelaria Senatu Styczeń 2014