100. rocznica wyzwolenia Kijowa z rąk bolszewickich
Sto lat temu Wojsko Polskie wraz z sojuszniczymi oddziałami ukraińskimi, zajęło Kijów, zmuszając bolszewików do wycofania się na wschód. Rozpoczął się kijowski miesiąc wolności, na której powrót, miejscowej ludności przyszło czekać przeszło 70 lat.
W ramach „wyprawy kijowskiej” 6. Armia gen. Wacława Iwaszkiewicza, 2. Armia gen. Antoniego Listowskiego i 3. Armia gen. Edwarda Śmigłego-Rydza opanowały Ukrainę Prawobrzeżną aż po linię: Jaruga nad Dniestrem – Lipowiec – Wasylków – Kijów z przyczółkiem na wschodnim brzegu Dniepru. Dwa dni po opanowaniu miasta, 9 maja 1920 r. odbyła się defilada polsko-ukraińska. Paradoksem historii stało się, że ćwierć wieku później w sowieckim kalendarzu historycznym pod tą datą pojawiło się upamiętnienie zwycięstwa, które było w stanie „zakryć” kijowską klęskę. 9 maja 1945 r. Niemcy skapitulowali przed dowódcami Armii Czerwonej w Berlinie.
Przez lata prawdę o kijowskim zwycięstwie oraz współpracy polityków i dowódców polskich z ukraińskimi wypaczano, tworząc zmanipulowane narracje historyczne i publicystyczne. Również Polacy przez ponad cztery dekady PRL-u, „karmieni” byli zafałszowaną historią. Na największa skalę praktyki takie miały miejsce w trakcie szkolnej edukacji historycznej. Tego, czego nie dało się przemilczeć, należało pokazać w korzystny dla sowietów sposób.
Jako swoisty „znak czasów”, zacytuję fragment II wydania, opracowanego w latach 60. ubiegłego wieku, wielokrotnie wznawianego (później w wersji dla ósmej klasy szkoły podstawowej, łącznie znaczące nakłady wydawnicze, zapewne kilka milionów potencjalnych odbiorców przekazu) podręcznika autorstwa krakowskiego nauczyciela historii, Henryka Sędziwego pt. „Historia dla klasy XI – od wielkiej socjalistycznej rewolucji październikowej do końca II wojny światowej” (Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1968, s. 62). „Rząd polski nie przyjął (…) żadnej z wielu propozycji radzieckich, natomiast zawarł układ wojskowo-polityczny z Petlurą, przywódcą nacjonalistów ukraińskich, planujących utworzenie burżuazyjno-obszarniczego państwa ukraińskiego. Mając pretekst do wyprawy na Ukrainę Radziecką, Piłsudski zarządził w końcu kwietnia 1920 r. ofensywę. Armia Czerwona bez większych walk wycofała się za Dniepr. W pierwszych dniach maja 1920 r. wojska polskie zajęły Kijów i przekroczyły Dniepr. Jednakże już w połowie maja wojska radzieckie przerzucone z innych frontów rozpoczęły kontrofensywę w rejonie na północ od Smoleńska. W końcu maja kawaleria radziecka przerwała na południu linie polskie między Dnieprem i Dniestrem. Wojska polskie zmuszone zostały do szybkiego odwrotu na całym froncie”. W rzeczywistości, odwrotowe działania sił polskich, tylko w pierwszej fazie miały charakter wymuszony. W drugiej połowie lipca – w ramach drugiej fazy operacji – przebiegały zazwyczaj zgodnie z opracowanym przez dowództwo planem, którego celem było korzystne rozstrzygnięcie wojny polsko-bolszewickiej. Wynik bitwy warszawskiej i dalsze zwycięstwa polskie stały się jednym z fundamentów tworzącej się II Rzeczypospolitej, jednak sromotne klęski doznane przez Armię Czerwoną nad Wisłą i nad Niemnem nie zostały nigdy zapomniane, czego dowodzą chociażby biogramy ofiar szeroko rozumianej zbrodni katyńskiej, bardzo często biorących dział w walkach z 1920
Wracającemu z frontu Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, społeczeństwo zgotowało w Warszawie owacyjne przyjęcie. Wielu rodakom nasuwały się zapewne, nawiązania historyczne do znanych – z często nielegalnych w okresie zaborczym – lektur, wydarzeń o dziewięć wieków oddalonych tj. wyprawy kijowskiej Bolesława Chrobrego a także do – nieco bliższych chronologicznie – wschodnich dokonań Bolesława Śmiałego. Stało się tak zapewne,ze względu na fakt iż witający Wodza, marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński, wygłosił przed kościołem św. Aleksandra płomienne przemówienie,z licznymi odniesieniami do historii Polski, wspominając m.in. tychże wybitnych królów Polski. Niestety, sytuacja na froncie w 1920 r., niebawem stała się dla Rzeczypospolitej czasowo zdecydowanie mniej korzystna, co jednak, jak powszechnie wiadomo, zakończyło się ostatecznie zwycięstwem militarnym i traktatem ryskim z 1921 r. Bitwa Warszawska zaś była najprawdopodobniej największym polskim sukcesem militarnym od czasów wiktorii wiedeńskiej 1683 r.
Środkowa i zachodnia Ukraina usłana jest mogiłami polskich żołnierzy poległych w 1920 r. Rozsiane są one nierzadko na zapomnianych nekropoliach, ale nie tylko. Na niektórych cmentarzach nadal chowa się poległych w walce, tym razem żołnierzy ukraińskich.
Od 2014 r. wszak trwa wojna z Rosją. Patrząc z dzisiejszej perspektywy na wydarzenia sprzed stulecia, nasuwa się pewna refleksja. Niedługo po walkach o Lwów (1918-1919), nastąpiło zjednoczenie Polaków i Ukraińców przeciwko wspólnemu wrogowi – bolszewickiej Rosji. Było to wyrazem przemyślności politycznej, odrzuceniem przez przedstawicieli dwóch narodów tego co dzieli, a skupieniem się na osiągnięciu wspólnego celu, czyli powstrzymania śmiertelnego wroga napierającego ze wschodu. Już wtedy, Polacy i Ukraińcy byli „skazani na siebie” w zakresie współpracy międzynarodowej. Niestety, czasy II wojny światowej i komunizmu, odroczyły możliwości potencjalnej współpracy, przynosząc obu narodom nowe rany, szczególnie w latach 40. ubiegłego wieku.
Tekst: Artur Jachna